poniedziałek, 28 grudnia 2009

AV

Na Avatarze byłem.



Zazwyczaj nie piszę o filmach, bo albo mi wychodzą nadęte tl;dr-y, albo notki płytkie niczym pokłady poczucia humoru Pawła T. Felisa. Tym razem jednak powinno być inaczej, bo Avatar to po prostu dobry film jest.

Przede wszystkim: visual. Tu następuje wooow, a może nawet WOOOW! A przecież oczekiwania były ogromne. Żadne 'uczty dla oczu' czy 'szaleństwa zmysłów' nie oddadzą tego co się dzieje na ekranie. Czegoś takiego jeszcze nie było.
Dotychczas za wybitne w tej dziedzinie uznawałem Speed Racera czy The Fall, ale teraz wiem, że niegodne są one za Avatarem płaszcz nosić. Niech nikt nie da się zwieść wypowiedziom forumowych ekspertów od Camerona w Camvid i rozdzielczości 320xGownowidze. Ten film trzeba oglądać na wielkim ekranie i w 3D. To się czyta jak "IMAX', ale ja nawet na zwykłym cyfrowym tridi byłem zdumiony.
Oprócz wrażeń czysto estetycznych to takie 'glimpse of the future' - zapewne właśnie w tą stronę pójdą teraz filmy, przynajmniej nim nastąpi era full immersion.

Sam pochylę się nad elementem, który nazywam roboczo add realism. Po Avatarze widać, że wszystkie te starwarsy czy inne sajensfiki to w prostej linii
spadkobiercy gumowej Godzilli. Co jest fantastyczne, jest fantastyczne. Kropka.
A tutaj wszystko inaczej. Bez znaczenia czy chodzi o wielkiego jak dom mecha, czy może raczej o skrzyżowanie smoka z boeingiem - podczas seansu całą otoczkę fizyczno-realistyczną brałem z przekonaniem 'tak by właśnie było'. Niesamowite.

Oczywiście o fabule nie ma co za dużo wspominać, bo to takie Pocahontas w kosmosie. Średnio doświadczony fan amerykańskich produkcji będzie mógł tylko wyliczać kolejne 'I saw that coming'. Ja sam mniej więcej od 1/3 filmu czekałem na Pełną Patosu Przemowę Protagonisty (PPPP) oraz i -ooh- kiedy stanie się Toruc Macto. Dość powiedzieć, że się nie rozczarowałem.

Jakieś wady? Parę by się znalazło.
Kilka większych nielogiczności, na dowód esemesowa wymiana po seansie:
- Ej kuzwa jak ona wiedziala jak w rzeczywistosci wyglada jake?
- Moze jej pokazał focie z fejsbuka?

oraz

- A zauważyles jak sie dziwnie sexili?
- Ja przede wszystkim dziwie sie jak ten film dostal PG-12, skoro neytiri caly czas biega polnago.

No dobra, może druga sprawa wcale nie jest fabularną loophole [wink wink nudge nudge]. Pozdro Lou.

Dwa: 160 minut to o jakieś 20 za dużo. Z drugiej stronie pewnie w tym wypadku wyciętoby mnóstwo scen z absolutnie genialną Ripl... Sigourney Weaver, więc no, just no.

Trzy: tu już prywata. Nie wiem czemu, przed pierwszymi trailerami wyrobiłem sobie jakiś dziwny pogląd, że tambylcy będą przypominać społeczeństwa typu Mongołowie/Hunowie. Tymczasem dostajemy po prostu Indian Amerykańskich. tyle że trzymetrowych i niebieskich. Uh-duh. Podobne wątpliwości mam co do wyniku ostatecznej bitwy, gdzie...
SPOILER SPACE
SPOILER SPACE
SPOILER SPACE
...Na'vi dostają ostro w kapsko, aż do chwili gdy sama Pandora włącza się do walki po ich stronie. Niemal oczekiwałem, że zaraz ktoś połączy promienie i pojawi się Kapitan Planeta. Dodajmy do tego jakies tantryczne mumbo-jumbo i dostajemy taki newage'owo-sekciarski feel. Uh-duh, razy dwa.

Z drugiej strony myślałem, że tak bezczelnie proekologiczne filmy wymarły wraz z latami 90-tymi. Nie jestem pewien czy to dobrze, że się myliłem, ale tym razem nie przeszkadzał mi blatant moralism.

Z rzeczy zupełnie niezwiązanych z filmem: cinema city ustaliło sobie cenę biletu na 23 złote (cały 28). Kurwiszcza.

By nie przedłużać: Avatar dostaje u mnie cztery i pół tostera na pięć możliwych. Jeśli faktycznie tak ma wyglądać przyszłość kina, to ja się na nią zapisuję.