piątek, 26 lutego 2010

Żabiniec watch #1

Ach, te drobne upierdliwości, które wychodzą na jaw dopiero po jakimś czasie. Wiadomo o co chodzi. Otwarcie bagażnika w deszczu powodujące wlanie się strug wody do wnętrza wozu. Laptop przegrzewający się tylko i wyłącznie w pozycji, w jakiej lubi się pracować. W przypadku mojego miejsca zamieszkania szydło wyszło z wora dopiero po paru miesiącach. Zalegający śnieg plus odrobina halnego i nagle okazało się, że Żabiniec postawiono na środku starożytnego bagniska, rodem z horroru.

Nie żartuję - nic wokół nie schnie. Parkingi zmieniły się w głębokie bajora, a chodniki w rwące strumienie. Przyrzekłbym, że widziałem nawet łososia wracającego na tarło, a szyld pobliskiego Kefirka zaczął zarastać mchem... Nawet jeśli troszkę przesadzam, to fakty pozostają niezmienne - czas od wyjścia z chatki do dotarcia na przystanek podwoił się.
Problem z chodnikami? - Ktoś zapyta - Srał to pies, zawsze można boczkiem, po trawnikach.

Ano właśnie: Srał. To. Pies. Topniejący śnieg odkrył porażające wręcz pokłady psich odchodów. Tego nie można nazwać zasraństwem, nie jest to nawet pole minowe. To jest po prostu góra gówna. Jedyny sposób na przejście z punktu A do B to ciągłe gapienie się na czubki swoich butów i przemyślane stawianie każdego kroku. Jednym słowem paranoja.

Ile jeszcze czasu minie nim dotrze do powszechnej świadomości, że to co wypada z tyłu psiaków WCIĄŻ jest problemem ich właścicieli? Nie wiem w jaki sposób doszło do obecnego rozwiązania, czyli 'nasrać i pójść', ale jednego jestem pewien: nic się nie zmieni do chwili, aż wzięcie torebki oraz szufelki i sprzątnięcie za swoim czworonogiem nie będzie tożsame ze spuszczeniem wody w kiblu. Że co? Że więcej zachodu, że się nie chce, że WSTYD? Przykro mi Toto, ale nie jesteśmy już w Kansas - w takim przypadku trzeba było brać przykład ze mnie I NIE NABYWAĆ PSA. To nie jest cholerna zabawka, ani nawet istota wymagająca opieki: posiadanie własnego zwierzaka
jest najzwyklejszą w świecie odpowiedzialnością. Wszystko co zrobi świadczy tylko i wyłącznie o właścicielu.

W kategorii buconerii jeszcze o stopień wyżej stoją osoby nazywające swe Azorki i Fafiki członkami rodziny, a jednocześnie zachowujący się jak wspomniana większość. Przepraszam, droga właścicielko, drogi właścicielu, ale jakby wasze (potencjalne) latorośle walnęło kupkę w pampersa, to też byście je tak zostawili? Nie bardzo? And that concludes our meeting.

Jednocześnie jednak, przy mojej całej niechęci do tego procederu, nie widzę sposobu by samo z siebie coś się mogło ruszyć. Prawda jest taka, że póki trend się nie zmieni i zostawienie za sobą psiego gówna nie będzie obciachem, nikt pierwszy się nie schyli.
Zewnętrzne naciski co prawda już są: na parterze każdego bloku są jednorazowe folie, a i kojarzę, że krakowska Wyborcza próbowała uświadamiać w tej kwestii. Niestety, moje trwające od paru dni piruety dowodzą, że chyba coś nie wyszło.
Niby można sadzić mandaty, ale z tym też są problemy. Raz, że straż miejska najwyraźniej ma ważniejsze sprawy na głowie; dwa, że wtedy zmiana przyzwyczajeń mogłaby być pozorna - wraz ze zniknięciem patroli festiwal gówniarstwa zacząłby się na nowo. Zresztą, co mam się produkować, skoro Minkiewiczowie już dawno pokazali co akurat o tym sądzę:Także jedyne co mi pozostaje to wołanie na puszczy: Ludzie kochani! Dosyć srania w banię! Czysta przestrzeń publiczna przyszłością narodu!

sobota, 6 lutego 2010

Sratriotyzm (digital edition) 2

Przegląd nagłówków na gazeta.pl z ostatnich dwóch-trzech tygodni.

Polska reprezentacja w piłce ręcznej przegrała przez sędziów

Wiatr przeszkodził Małyszowi

The Economist pozytywnie wypowiedział się o Polsce

Część obywateli Haiti uważa, że płynie w nich polska krew

Polska wygrała w konkursie na plakat promujący Dzień Europy 2012

Polacy oskarżani przez szwedzkich ekologów o kłusownictwo i alkoholizm

Anselmo Vendrechowski Junior - Juninho z polskim rodowodem


Jak ja się wstydzę za ten kraj, ilekroć widzę coś takiego. Czy naprawdę nasze narodowe kompleksy są aż tak wielkie, czy może raczej edytorzy gazety tylko prowokują, promując bucówę? Nieważne, efekt jest taki sam, a leczenie należy zacząć od:

- mania wyjebane na cudze opinie o nas
- mania wyjebane na sprawy, które nas bezpośrednio nie dotyczą
- mania wyjebane na kwestie 'ku pokrzepieniu serc'

oraz

- pozwolenia naszym reprezentantom/przedstawicielom na przegrywanie z powodu BYCIA GORSZYMI.

Póki tak się nie stanie, będziemy dalej karmić Polandballa. Suwerenność narodową może odzyskaliśmy w '89, ale do suwerenności mentalnej jeszcze nam daleko.