wtorek, 2 czerwca 2009

BezSe[n]sja

Zauważyliście, że wielu ludzi (tfu, studentów) zapieprza przed sesją jak małe samochodziki po to, by potem podczas niej właściwie nic nie robić? Nie rozumiem tego, ale robię tak samo. Trudno, jaki się człowiek głupi urodził taki głupi umrze.

Przeraża mnie natomiast co innego: moje życie od weekendu zaczęło dzielić się na dwunastogodzinne części. Najpierw imprezowałem 24h non-stop, potem spałem 12h, a od 36h niemal bez przerwy jestem naukowcem. Najgorsze jest to, że końca nie widać.

Jak to stwierdził ziomek z pokoju w czasie mego pobytu we Wrocku (pozdro Smoku, wątpię byś to czytał ale kto wie ;): studentowi zawsze brakuje tych 24h by być doskonale przygotowanym do egzaminu. Damn right, ile to razy się nie myślało 'gdybym miał jeszcze jeden dzień to byłbym się obkuł'. Yeah, right. Kiedyś trzeba zrobić eksperyment.

A wspominam o tym dlatego, że już widzę, że właśnie tak będzie. Gdybym miał jeszcze te cholerne 24h, grrr! A tak znowu będzie rzutem na taśmę. I mówię to mimo, że do najbliższego egzaminu mam jeszcze dwa tygodnie. Ja po prostu wiem lepiej.

1 komentarz: