Szperajac w internetach i gazetach z kregu cywilizacji smierci wpadam co i rusz na kolejne podrygi tzw. debaty o piractwie w sieci. Nie musze dodawac, ze jej poziom juz dawno zszedl ponizej dna, metra mulu i obecnie zajmuje sie szeroko pojeta eksploracja plaszcza zewnetrznego.
Obie strony posluguja sie specyficzna logika argumentacji, ktora da sie strescic krotkim acz tresciwym 'WTF?'.
Dyskutanci pro-, czujac ze wychodza z pozycji uznawanych w spoleczenstwie za z deczka amoralne, stawiaja sprawe w sposob nastepujacy:
"Paczcie paczcie, Jezus tez byl piratem / lewakiem, rozmnozyl/skopiowal chleb, ryby i wino a nie zaplacil piekarzom, rybakom i szynkarzom LOLOLOL."
Yeah yeah.
Brakuje tylko kogos kto by skontrowal, ze w ten sposob wywolal kryzys naprodukcji w Palestynie i skazal wielu proletariuszy na biede i wegetacje.
To by oczywiscie doprowadzilo do nastepujacego komentarza:
1. be jesus
2. copy [put name here]
3. ???
4. PROFIT!
Teza, antyteza, synteza. Hegel was right.
Szczesciem jest, ze przeciwnicy wychodza z rownie fajnych pozycji, ktore strescic mozna tak: 'piractwo to kradziez, kradziez jest prawnie zakazana, a prawo dba o to bysmy nie byli zli. Poniewaz nie chcemy byc zli, musimy przestrzegac prawa, czyli nie krasc a w szczegolnosci nie piracic. QED'
Jak kazda Ogolnopolska Debata Publiczna, i ta prowadzi tylko do okopania sie dyskutantow na swoich pozycjach. Poniewaz koniec swiata juz w 2012 (plus minus parenascie/dziesiat miliardow lat), nie wypada by tak wazka sprawa nie zostala rozwiazana do tego czasu. Dlatego tez siadlem i wymyslilem rozwiazanie, ktore zadowoli obie strony:
Nalezy zbombardowac internet.
piątek, 25 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz