czwartek, 20 maja 2010

NIE dla Wisły na Wawelu

Tytuł notki perfidnie ukradziony z Facebooka, wiem. Ale co poradzę, że tak doskonale oddaje jej sens? Nawet nie chodzi o fakt, że Kraków mi zalało - ale o to, że wreszcie zrozumiałem tych wszystkich ludzi co płakali po Papieżu/Smoleńsku/łodewa.
Dziś też zupełnie inaczej napisałbym notkę sprzed jakiegoś czasu, tę dotyczącą mojego zdystansowania względem żałoby. Tzn. w ogóle by nie powstała - teraz widzę, że poza nawias wyrzucała mnie sama próba analizowania na chłodno tamtych wydarzeń.

Bo takie sytuacje nie mają w sobie nic logicznego. Okej, zamiast IV RP jest Miasto, a Układ został zastąpiony przez Siły Natury, ale cała reszta pozostaje bez zmian.

Efekt pierwszy: utożsamienie się. Wisła ŚMIE zalewać MOJE miasto?
Nie ma to nic wspólnego z opinią, bo wkurza mnie tu wiele rzeczy: od ludzi palących na przystankach i nie zbierających kup po swoich psach, po komunikację miejską, która nadaje się tylko do zaorania.
Prywatnie też nic mi do tego: nikt z moich bliskich nie był zagrożony, nie zalało mnie, nie pomagałem na wałach. Mógłbym się nawet cieszyć, bo odwołali zajęcia na uczelni - wreszcie mogłem się wyspać.
Ale jednak czytając wiadomości i rozmawiając o sytuacji czułem pewien lęk. Nie strach, jak mówiłem nie ma tutaj nic racjonalnego. To był po prostu lęk - przed czymś niedookreślonym, niekontrolowalnym, niecodziennym, niezrozumiałym.
A przed tym może uchronić tylko przynależność do grupy podobnych jednostce osób.

Efekt drugi: podział na my/oni. Ktoś ŚMIE nie przejmować się powagą sytuacji? W NBA playoffy jak trwały, tak trwają? Grecy dalej protestują przeciwko popierdółkom? Warszawka - w osobie Wojtka Orlińskiego, który akurat popełnił kolejną notkę z cyklu Now Playing - ma to w dupie? Właśnie czytam, że do stolicy fala dojdzie za 2-3 godziny: mam nadzieję, że wam rozpierniczy budowę Mostu Północnego, nieczułe gnidy!

Efekt trzeci i prawdopodobnie najważniejszy: nieracjonalna racjonalizacja! Ha, człowiek XXI wieku nigdy nie przyzna, że coś jest poza jego kontrolą, że w jego równaniach może być niewiadoma, że czegoś nie da się opisać w kategoriach przyczynowo-skutkowych. Żadnego 'zdarza się!'
Powódź też można wcisnąć w ramy (psuedo)logicznego myślenia. A w jaki sposób najprościej? Znajdując WINNYCH!
Wulkan spowodował. Meteorolodzy nie przewidzieli. Hydrolodzy nie ostrzegli. Służby porządkowe zostały zaskoczone. Majchrowski zlekceważył. Wojewoda olał. PO odrzuciło projekt PiS. Rząd nic nie zrobił. (Tusk ma wilcze oczy. Boga nie ma)

Tymczasem wszystko co tak naprawdę powinien zrobić przeciętny człowiek to wzruszyć ramionami i próbować żyć jak każdego innego dnia. A jeśli chodzi o utożsamianie się, to co najwyżej z tym:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz