sobota, 3 kwietnia 2010

Biegnij, Jezu, biegnij!

Wczorajsze kupno nowych runnin' ribokow i dzisiejszy przyjazd do rodziny (some heavily catholic mythology is popular here) natchnely mnie mysla:

Jezus byl najgorszym biegaczem w historii!

Nie dosc, ze podczas podbiegu na gorke wywraca sie trzy razy, to jeszcze opowiada jakies glodne kawalki klawym laskom, ktore chca mu pomoc. W sumie nie dziwota, skoro obuwie wybral jakie wybral - jakim debilem trzeba byc, by smigac w sandalkach i sukience? A na koniec wyszlo, ze koles jest mentalnym loserem: dobieglszy ostatnim z trojki, wymyslil sobie haselko 'ostatni beda pierwszymi'. Tez mi tlumaczenie! W dodatku zero zaprawy i brak wczesniejszej rozgrzewki: jesli po jednym treningu lezy sie z zakwasami trzy dni jak martwy, to cos jest nie tak.

Krotko mowiac: gdyby ziomus mial choc troche oleju w glowie, nabylby wczesniej jakies najkacze i stylowy dresik. Nawet pal licho stylowy! Ortalionowy Jezus przynajmniej bylby oredownikiem zdrowego stylu zycia, a tak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz